wtorek, 29 września 2009

mieszam zieloną herbatę widelcem....

Nastąpiło załamanie pogody. Miało przyjść w czwartek, spóźniło się i przyszło dziś, a w zasadzie już w nocy, czyli trochę wczoraj.  Padało i wiało...i to nawet nie od wpływu wody ognistej....Indianie to dopiero mieli życie....

Zamiast wody ognistej piję ostatnio herbatę zieloną. Bo wody ognistej nie pijam, więc czymś należało to zastapić...Od pewnego czasu mieszam ją widelcem....chciałabym, aby stało się to nową, świecką tradycją....mieszanie zielonej (koniecznie liściastej) herbaty widelcem. Idziesz do pijalni, a tam każdy do filiżanki lub tykwy dostaje widelec do mieszania naparu.... Jednakże...może być to równie niebezpieczne, co podniecające i nowatorskie...przecież może dojść do widelcoczynów i działania w afekcie....hmm...

Importerzy "jerbamate" strzeżcie się.... :D

a w ogóle to zgubiłam się...zgubiłam...jak Lilo lub Stich....

poniedziałek, 28 września 2009

faceci łysieją drastyczniej

po wczorajszych, udanych jak co roku urodzinach, tym razem 22...Dzisiejszy, a właściwie wczorajszy już, dzień upłynął mi na pomocy Koreańczykowi w szukaniu mieszkania w Warszawie. Koreańczyk jest na Erazmusie w Polandii i nasza wspólna koleżanka poprosiła mnie o pomoc jemu. Udało się!! Victoria!!

wracają "na chatę" autobusem, przyglądałam się jednemu dość przystojnemu mężczyźnie...ogólnie dość przystojny, taki jak lubię, ciemne oczy, lekki zarost....ale, alE, aLE, ALE!!! kiedy się pochylił zobaczyłam jak ma zaczesane włosy...tak, aby nie było widać przezedzeń na głowie....

jaka jest płenta? faceci łysieją drastyczniej! kozaczą kozaczą, krzywdzą kobiety, płodzą dzieci, a nie muszą ich rodzić i karmić piersią, ale dosięga ich boska sprawiedliwość!! tracą włosy... (oczywiście łysienie zdarza się również wśród kobiet, a nie u wszytskich facetów, ale jednak u nich w większości....) tak czy siak....mamy - my kobiety - pewną przewagę nad tymi....łysiejącymi facetami...

-rzucam cię!

- dlaczego?!

-bo łysiejesz....


piątek, 25 września 2009

piątek

Jest piątek, po czwartkowej imprezie. Starość nie radość. Nie można już na imprezę dzień po dniu. Siedząc w mieszkaniu i chatując z Redziątkiem, ogólnie mając nieporadę i chwilę czasu, postanowiłam wreszcie założyć swego blogga. Ha! Znalazłam w swym kompie kilka słów o Kermicie, chyba mówią wszytsko. [zawsze przestawiam "t" z "s"]

"Chciałam kiedyś dostać koalę. Tak bardzo bardzo bardzo….i w końcu dostałam koalę, nazwałam go Alfred. Potem wyszła sprawa Kermita. Chciałam, jak małe dziecko, dostać pod choinkę, na gwiazdkę Kermita. Tak bardzo bardzo bardzo. I okazało się, że dostałam wyczekiwanego przeze mnie Kermita. Kermit czekał na mnie. Nie wiedziałam, że marzenie o Kermicie się spełni, że jest tak blisko, wtedy właśnie byłam spidermanem. To tamten wieczór zaważył na losie moim i Kermita. Jak na beznadziejną i żałosną nastolatkę przystało, byłam wtedy tak pijana, że wszędzie musiałam chodzić, jak raczkujące dziecko. Nie byłam w stanie ani prosto stać, nie bardzo siedzieć oraz niewiele z otaczającego mnie świata rozumiałam. Do tej pory nie wiem, o czym rozmawiałam przez telefon i nie zanotowałam w swoim pustym łbie, że oto na mojej drodze pojawiło się zaproszenie. Fakt dość znacznego upojenia alkoholowego spowodował, że nie pamiętałam o zaproszeniu. O zaproszeniu na wigilię, w celu odebrania Kermita. Tym samym okazja, aby spełniło się moje marzenie o Kermicie, przepadła na wieki wieków. Potem zobaczyłam Go na zdjęciach. To był najwspanialszy Kermit, jakiego mogłam kiedykolwiek dostać. Nie dość, że był najprawdziwszym w świecie Kermitem, to na dodatek, na prawej łapce miał zamotaną litewską flagę… zupełnie jak ja….. Kermit był moim bratem bliźniakiem…popłakałam się. Naprawdę. 


Do tej pory, zawsze wtedy, kiedy oglądam Go na zdjęciach, na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Pomimo tego, że Kermit nigdy nie trafił w moje ręce, czuję, że łączy nas więź emocjonalna. To był najwspanialszy prezent, jaki mogło mi się zdarzyć dostać."