sobota, 28 listopada 2009

buty

przeczytałam kiedyś, nie pamiętam już gdzie, czy była to prasa? czy był to Internet? Jednakże, przeczytałam, że single muszą rozpieszczać samych siebie. Nie mają partnera, którego mogą rozpieszczać, jak również nie mają partnera, który może ich rozpieszczać. Cóż zatem?! Nie ma na to innej rady...jak single, singielki, singlowaci itp. muszą rozpieszczać sami siebie. :)

przeczytałam kiedyś, a może usłyszałam...w tym przypadku nie jestem już taka pewna, że przeczytałam, ba! jakie to ma znaczenie. Mam wiedzę nabytą, że kupowanie butów tłumaczone jest jako lęk przed osamotnieniem. Nie mam na myśli kupienia nowej pary butów, kiedy stara się rozpadła i kiedy chodzimy palcem po kałuży. Mam na myśli sytuację, kiedy w naszym mieszkaniu, szafie, pudle, czy szufladzie na buty mamy ich kilka, kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt par i CIĄGLE ich przybywa....nie romnażają się jak drożdże przez pączkowanie!!sami (same) je kupujemy. Wydajemy kolejną kwotę (nie będę pisała jaką, bo różną. Jestem właśnie po lekturze forum o butach. Forum, na którym pani żaliła się, że buty polskiej firmy R. są złe, bo wkładka się jej odkleiła. Dla pani buty za 370 pln były to tanie buty, inne forumowiczki uważały, że owa pani obnosi się ze swoim bogactwem, bo one kupują buty za ok 150 pln, a nie jak ona za minimum 500 . Cóż, jak wszytsko....punkt widzenia zależy od punktu.......wstaw sobie swój własny.) na zakup nowej pary. Czy to na lato....jeszcze jedne japoneczki albo sandałeczki, czy na jesień, bo to deszcze idą, bez sensu się przeziębiać lub też odwrotnie piękna polska jesień może jakieś kozaczki zamszowe, na zimę nowe oficerki, a może w tym roku na obcasie, a może na niższym lub wyższym niż te kupione w tamtym roku?czy na wiosnę jakieś możę zielone skoro wszytsko budzi się do życia, żeby było tak optymistycznie. Tak tak tak, buty ciągle się przydają. Pomijam tu swoją osobę, która na zimę kupuje na jesieni. Na jesieni kupuje mokasynki na wiosna/lato i tak to się kręci...a pensja słaba :P


Ale...może jednak coś w tym jest...może to nie jest mój kaprys? Może to normalne, jestem sama, nie wydaje pieniędzy na imieniny, urodziny, mikołaje, gwiazdki, jajka wielkanocne i inne okoliczności dla mojego partnera, więc mogę przeznaczyć te fundusze na zakup rzeczy dla siebie. Przy okazji tego, że jestem sama, wybieram buty, bo to oznaka lęku przed osamotnieniem. A mam lęk przed osamotnieniem, bo nie mam faceta. Tak, trzyma się to kupy... 


facet jak buty, raz lepszy raz gorszy, identycznie jak z butami, wyglądają wspaniale, a ranią ci stopy, inne są z pozoru nieładne, może mało trendy, a okazują się ultrawygodne i nie chcesz ich zdejmować...ale ideał to te, które są przepiękne, które kochasz miłością prawdziwą i które również nie ranią Twoich stóp, a taie które wręcz przynoszą ukojenie dla nich i nawet dzień, który trwa od 6 rano do 22 nie jest straszny w takich butach...


ja kupiłam doskonałe buty...teraz został do nabycia jeszcze doskonały facet...ale to zobaczymy jak to będzie z facetami....akutalnie jest, dobrze tak, jak jest...    :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz